jednak cierpliwość nie idzie w las.
codzienne wpuszczanie kotów do małego przedpokoju przed ich śniadaniem sprawdziło się.
zresztą one i tak mało drzwi nie wywalą...
znajda nie wchodziła, zachowywała dystans a potem biegła do kociej stołówki.
dziś straciła czujność. uzbrojona w rękawiczki chwyciłam ją podstępnie i zapakowałam do transporterka.
nie ważne, ze w międzyczasie wskoczyła na parapet, zwaliła storczyk i wywaliła mi trochę wysiewów. grunt, ze ją złapałam.
rety, co się działo!
wyrywała pazurami coraz większe dziury w otworach tekturowego transportera, w pewnym momencie głowę wystawiła.
bałam się, ze rozwali i wylezie. grubą taśmą klejącą zakleiliśmy dolne otwory po obu stronach.
pracuś szybko wyprowadził samochód, zapakował znajdę i pojechaliśmy.
samochód celowo stał w garażu, bo znajda i na jego widok wiała.
ale tylko, jak wyjeżdżaliśmy, jak wracaliśmy to siedziała na środku podwórka.
wszystkie kociczki, które wieźliśmy do sterylki miauczały, ale znajda tak wrzeszczała i szarpała, że miałam wątpliwości czy ją dowieziemy do lecznicy.
ale jakoś się udało i nastąpiła zamiana sióstr - zołza wróciła do domu a znajda została.
ufff, jeszcze tylko trzy takie akcje przed nami, chyba trzy.
małe dzikusy nie dają do siebie podejść i własnie nie wiem jakiej płci jest ta trójka.
to jest znajda
ale miałam pisać o gender...
wiedziałam już wcześniej, zaraz po operacji, że siódemka była dwupłciowa.
znaczy się obojnak.
a według niektórych światłych po prostu gender.
siódemeczka miała jedno jąderko i macicę.
bardzo rzadko zdarza się to u kręgowców, był to pierwszy taki przypadek w praktyce pani doktor,
a drugi w praktyce lekarza, który razem z nią operował moją kocinę.
siódemka ma się dobrze, choć do domu zabrać jeszcze jej nie mogłam, bo ma szwy i założony kołnierz.
dopiero po tygodniu, a nawet 10 dniach od operacji zdejmą jej to wszystko i zabiorę kota do domu.
ona jest kotem podwórkowym i dlatego musi pozostać w klinice, w klatce, bo te szwy wewnętrzne i zewnętrzne muszą się dobrze wygoić.
gender nie gender ten burasek jest jednym z moich ulubionych kociambrów.
od urodzenia przemywałam jej ślepka, potem jak dostałam od blogowych koleżanek krople, to zakraplałam.
nigdy się nie broniła, nie drapała.
i okazuje się, że nie musi być siódemkiem, może być nadal siódemką.