1 sierpnia - wiadomo minął. ale rano zepsuł się dekoder od telewizora.
2 sierpnia - trzeba było przywieźć z ostródy mego wnuka co to samodzielnie z warszawy eurobusem przyjechał.
2 sierpnia - należało pojechać do nowego miasta celem wymiany dekodera co wziął i się wczoraj zepsuł.
5 sierpnia - jeśli się złapie operkę to wyprawa do iławy a potem znowu do nowego miasta, bo nie zabraliśmy dekodera do pilota. znaczy - odwrotnie. na słowo honoru dali nam ten dekoder.
8 sierpnia - pulmunolog i opeer taki, że strach się bać. kaszlę jak gruźlik.
9 siernipa - moje wnuczę wraca do domu, więc trzeba go zawieźć do ostródy na busa.
10 - 12 sierpnia - odpoczynek lub czyhanie na wredną kocicę operkę.
12 sierpnia - wyjazd (mój) do warszawy celem załatwienia odkładanych spraw urzędowych. poza tym muszę sobie przypomnieć jak wygląda upał w murach.
12 sierpnia - ufff! operka złapana w terminie, więc dziś odbiór. i kilka pytań do pani doktor. ponieważ mnie nie ma pracuś musi dać radę. a, i dokończyć dawanie antybiotyku kotom. ja mam wprawę, kot ani okiem nie mrugnie, ale czy jemu się uda?
14 sierpnia - wracam ze starszym dzieckiem i synową.
15 - 20 sierpnia odpoczynek od upału (mam nadzieję) i trochę deszczu (też mam nadzieję).
20 sierpnia zaczynam rehabilitację biodra co mi je uszkodzili naprawiając serce. przez 10 dni roboczych, półtorej godziny dziennie. czyli praktycznie pół dnia codziennie z głowy a, jak powiedział ortopeda, to i tak niewiele pomoże...
i tak sobie rozpisałam coby nie zapomnieć i nie miałam czasu wrzucić na bloga.
albo zapomniałam?
coraz gorzej z moją pamięcią....
taką pełnię dzisiaj mam!
pewnie dlatego cały dzień śpiąca chodziłam.