od jakiegoś czasu moje podwórko odwiedza ogromne kocisko.
na początku tylko wpadał, chapnął trochę jedzenia i uciekał.
teraz nic sobie nie robi z naszej obecności, obchodzi cały teren dookoła i znaczy go.
każdy krzaczek, wszystko co spotka na drodze.
wcześniej zaznaczał tylko podwórko, teraz zatacza coraz większe kółka.
moje podwórkowe koty bardzo się go boją. żaden nie wejdzie jak "bliźniak" jest w zasięgu wzroku.
(imię bliźniak dostał dlatego, że jest prawie identyczny jak nasz berecik tylko ze dwa razy większy).
kociczki też wieją, ale nie tak gwałtownie. one raczej znikają po cichu.
no i mam problem.
kot panoszy się jak u siebie, zjada kocie racje i w nosie ma nasze psik czy jakieś inne wyganianie.
chowa się pod tujami i czeka aż znikniemy mu z oczu.
wtedy wraca i spokojnie znaczy teren albo napycha brzuch. a zjeść na raz może więcej niż moje małe trzy koty.
nie mam pojęcia skąd przychodzi.
a dziś to już zupełnie bezczelnie wmaszerował na podwórko, nie zauważył pracusia i zaczął awanturę.
jednego kota podrapał, drugiego pogonił z wrzaskiem.
młode koty zwiały.
koteczki się przyglądały...
wtedy zobaczył, że nie jest sam na podwórku i bardzo niechętnie (wyganiany zresztą)
wyszedł za bramę.
a dziś to już zupełnie bezczelnie wmaszerował na podwórko, nie zauważył pracusia i zaczął awanturę.
jednego kota podrapał, drugiego pogonił z wrzaskiem.
młode koty zwiały.
koteczki się przyglądały...
wtedy zobaczył, że nie jest sam na podwórku i bardzo niechętnie (wyganiany zresztą)
wyszedł za bramę.
sama nie wiem co mam robić. nie wiem czy jest jakiś sposób na skuteczne wygonienie kota?
czy będę go musiała przyjąć do kociej rodziny?
ale jak, skoro koty się go boją?
może ktoś mi coś doradzi?
i szczerze mówiąc nie jest mi potrzebny kot - awanturnik.
tylko czy ja mam coś do powiedzenia w kocich sprawach?
i szczerze mówiąc nie jest mi potrzebny kot - awanturnik.
tylko czy ja mam coś do powiedzenia w kocich sprawach?
dopisek: kastracja odpada, bo właściciel by mnie zabił chyba. z tego co słyszałam od sąsiadów to ma na drugie imię "agresja". ten właściciel. jest zasada: nie wolno nic robić z cudzymi zwierzętami!