kiedy trzeba się zatrzymać.
odpocząć.
przemyśleć ostatnie trzy lata, ten darowany czas.
właśnie trzy lata temu obchodziłam nowe urodziny.
tegoroczne, potwornie upalne lato odbiło się na moim zdrowiu w sposób paskudny.
a ja tak kocham lato, normalne lato.
i lubię robić to, na co mam ochotę.
przecież ja już nic nie muszę....
szkoda, że na wiele spraw nie mam wpływu, choć bardzo bym chciała.
dzieją się, choć wolałabym mieć nad nimi kontrolę.
a skoro nic nie muszę,
i skoro nie mam ani chęci, ani siły,
to zawieszam pisanie bloga nie wiem na jak długo.
techniczne sprawy również miały wpływ na tę decyzję.
nie umiem zapanować nad blogerem, choć bardzo się starałam.
i już mi się nie chce.
liczę się z tym, ze jeśli wrócę,
mało kto będzie pamiętał, że byłam.
koty mają się bardzo dobrze a nawet powiedziałabym, że coraz lepiej.
więcej już ich nie będzie.
starsze kotki zostały wysterylizowane, młodsze jeszcze czekają.
to akurat wasza zasługa, kilku osób o wielkich sercach.
być może to było to, co miałam zrobić, wspólnie z pracusiem, gdy zamieszkaliśmy na wsi.
bez niego nic by mi się nie udało.
już nie jestem całkowicie sprawnym człowiekiem.