walczymy z kocim katarem u zeszłorocznych maluchów.
z różnym skutkiem zresztą.
krople, antybiotyk....choróbska atakują, bo mrozu nie ma, a kociaki nie nabyły odporności, matki też jej nie miały, ale one nie chorują.
zniknęła siódemka.
myślałam, że przeniosła się do sąsiadów a ona bidula zachorowała gdzieś tam i nie miała siły wrócić...
a jak wróciła to zobaczyłam chwiejący się na łapkach szkielet.
pracuś przyniósł mi do domu potwornie śmierdzący strzępek kota.
moją siódemkę, co zawsze wyglądała tak:
słodka i zabawna.
to, że siódemka okazała się chłopakiem to w sumie szczególik.
oczy zaklejone, nos zaklejony a pyszczek....
jedna rana.
a smród....niesamowity!
a smród....niesamowity!
nawet wody nie piła bidula.
dostałam od mojej pani weterynarz strzykawki z jakimiś odżywkami i czymś co łagodzi stany zapalne.
trzy takie zestawy na trzy dni.
dziś zawieźliśmy ja do kliniki. jego zawieźliśmy.
wetka nazwała go siódemek.
zbadała, dała mnóstwo zastrzyków, podłączyła kroplówkę, bo kot jest odwodniony.
jeśli z tego wyjdzie, podkreślam jeśli wyjdzie,
to czeka kociaka poważna operacja.
ma potworną przepuklinę, lekarce weszła ręka do brzucha.
ma jedno jąderko i to nie w pełni rozwinięte, trzeba kota wykastrować choćby ze względu na możliwe w późniejszym okresie zmiany nowotworowe...
wczoraj wypiła trochę wody....
i wyglądała tak
szkielet z zamkniętymi ślepkami.
bez sił.
to jest podobno kaliciwiroza.
99% śmiertelności.
pani doktor niczego nie obiecuje, wprost przeciwnie.
ja wiem, że ona zrobi co się da....
gorąca linia działa.....
we środę decyzja co dalej...
żyj moja kochana siódemeczko, moja ukochana koteczko....choćbyś nawet chłopakiem była....
ps. zawieźliśmy dziś kolejną kotkę do sterylki. miały być dwie, ale drugiej nie udało się złapac
bez sił.
to jest podobno kaliciwiroza.
99% śmiertelności.
pani doktor niczego nie obiecuje, wprost przeciwnie.
ja wiem, że ona zrobi co się da....
gorąca linia działa.....
we środę decyzja co dalej...
żyj moja kochana siódemeczko, moja ukochana koteczko....choćbyś nawet chłopakiem była....
ps. zawieźliśmy dziś kolejną kotkę do sterylki. miały być dwie, ale drugiej nie udało się złapac
Matkobosko! Zewszad straszne wiesci.
OdpowiedzUsuńTrzymam mocno kciuki za zycie tej/tego bidulki. ♥
ten rok zaczął się fatalnie, zresztą sama wiesz, że nie tylko mnie.
OdpowiedzUsuńŁomatko ! przykro mi, że tak fatalnie zaczął się ten rok. Mam wielką nadzieję, że siódemka wróci do zdrowia, to taki piękny koteczek. Bardzo lubie te pregowane koteczki. Trzymam kciuki. Co to sie dzieje ? Rufi chory, Kira na stół operacyjny i teraz jeszcze siódemka .... :(((
OdpowiedzUsuńco to się wyczynia z tymi kotami :( zima lekka, nie powinny tak chorować
OdpowiedzUsuńbardzo współczuję
1% to mało.... niezwykle mało ale nadzieja istnieje... życzę by stał się cud!
OdpowiedzUsuńjejku, co za bidulka :((
OdpowiedzUsuńBiduniu kochana, daj radę...
OdpowiedzUsuńbiedny kicia, oby wyzdrowiał!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki...
OdpowiedzUsuńFaktycznie , za dużo tych chorób.
Siódemeczko trzymaj się, jesteś teraz w dobrych rękach ...
Dentisept na rany w pyszczku.
Misia ma straszna rane i tym jej wyleczyliśmy.
Trochę do pyszczka i kot sam rozprowadzi w środku językiem ,
przykleja się do ran i izoluje, antybakteryjny, przeciwgrzybowy, przeciwwirusowy.
Trzymam kciuki siódemko zdrowiej :)))
OdpowiedzUsuńDentisept A, jeszcze lepszy bo chwilowo znieczula. Leczyłam tym nadżerki w mordce mojej kici.
OdpowiedzUsuńKurcze ...przykro.
OdpowiedzUsuńStraszne .. :((( Walcz Siódemko ! ! !
OdpowiedzUsuńKciuki i ciepłe myśli ślę <3
Kotełku, bądź dzielny!!!
OdpowiedzUsuńPosyłam mnóstwo ciepłych promyczków ku siódemkowi ma stać się silnym kotem, to rozkaz nie tam żadne biadolenie.
OdpowiedzUsuńDla siódemka ♥ i dla Ewuni by była silna i odważna ♥ no i dla wszystkich ludziów wraz z wetką ♥
Bardzo Ci współczuję, ale nie wiem czemu mam przeczucie, że będzie wszystko dobrze. Też niedawno leczyliśmy jednego kota (kota sąsiadki) z kociego kataru i się udało. Ma taką opiekę, że musi być dobrze. Trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńZdrowia kotkowi życzę i Tobie wytrwałości :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za kiciula :(
OdpowiedzUsuńEwciu.. siódemek... MUSI przeżyć... bo jakby inaczej ? ja w to wierzę...
OdpowiedzUsuńbidulinka...
ale taka mamcia jak Ty... pomożesz mu...wiem to... i będzie wszystko w porządku...
ściskam mocno
O ranciu...szkoda kota, ale mam nadzieję, że wyzdrowieje...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
Trzymam kciuki z całych sił!
OdpowiedzUsuńAsia
Ewo, siły...
OdpowiedzUsuńniechaj zatem kotowaty zdrowieje ku Twej radości ..niechaj
OdpowiedzUsuńwieczorowo - Dośka
Pamiętam 7 - kę i tę Twoją rudą burzę :--) włosów! Biedulka, a Wy wszyscy zaangażowani tę chorobę całym sercem, i ja się dołączam. Dużo zdrowia życzę wszystkim :--)
OdpowiedzUsuńŻal kociaka ale wierzę że z tego wyjdzie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńEwo, co z siódemką ? jak się czuje ?
OdpowiedzUsuńchyba trochę lepiej. jutro będę ją widziała...jak mi pozwolą
OdpowiedzUsuńTo dobre wiesci, dzięki. Trzymam kciuki :)
UsuńOby biedaczysko z tego wyszło.
OdpowiedzUsuń