spokój zapanował na moim podwórku.
gapa wróciła i wpada co kilka godzin.
strzałka albo znika jak sen jaki złoty, albo udaje, że jej nie ma.
czasami nawet próbuje łasić się do gapy, ale jedno spojrzenie wystarczy i zapada się pod ziemię.
kociaki które urodziły się w lecie są tak różnej wielkości, że można by pomyśleć,
że różnica wieku jest duża.
największym kocurem jest piecuch. duży, okrągły i spragniony pieszczot.
pisałam o nim
wtedy jeszcze myślałam, że to koteczka jest.
patrzy prosto w oczy takim żebrzącym wzrokiem, że nie można go nie przytulić.
ten kot całymi dniami je i śpi.
potem gapa przyniosła wypłosza. różnica między tymi dwoma kotami to tydzień, ale wglądają jakby
przynajmniej był to rok.
wypłosz od początku jest trochę dziki i ze zdumieniem przygląda się łaszącym się kotom.
on się tak spoufalał nie będzie!
no i najmłodsza, bo czteromiesięczna koteczka - operka.
od samego początku wrzaskul niesamowity, awanturnica i gotowa bić nawet dorosłe koty.
ostatnio rybkę koty dostały, jedna tylko była.
operka rzuciła się, wyrwała rybę z pyska innemu kotu i zjadła warcząc przy tym i jedna łapka waląc te koty, które za bardzo się zbliżyły.
ona i wypłosz to taka rozrywkowa dwójka jak razem się bawią, że kino wysiada.
miałam napisać jak to się stało, że wypłosz i operka pojawiły się na naszym podwórku, ale...
zawsze coś innego się dzieje.
albo lenistwo dopada.....
martwi mnie, bo mój ulubiony kot, miaukotek ma problemy.
to najspokojniejszy z kotów i zawsze skory do zabawy z maluchami.
i pieszczoch niesamowity!
kot o najpiękniejszych oczach....
pewnego dnia pojawił się z zakrwawionym oczkiem i rozerwaną skórą nad okiem.
zjadł i zniknął na kilka dni.
niepokoiliśmy się, czy coś się złego nie dzieje, może stan zapalny...
chcieliśmy z nim do weterynarza jechać.
tylko gdzie tego kota szukać?
przyszedł wreszcie, ale ma bielmo na ślepku.
nie widzi prawdopodobnie i niechętnie daje się głaskać.
nie mam pojęcia kto mu to zrobił...
wspaniały, łagodny kot i tak mu się stało.
bardzo nam go szkoda.
pani Ewo trafiłam pani bloga zupełnie przypadkiem i bardzo mi się tu podoba , zapraszam za na mojego bloga czyli za kryształową szybę nie trzeba wpisywać kodu śmiech...
OdpowiedzUsuńbyłam, trochę czytałam, ciekawie piszesz. tak trzymaj!
Usuńkocham pręguski!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
ja chyba wszystkie. nie każdego jednakowo, ale uwielbiam te diabełki.
UsuńEwo, nieco się pogubiłam w imionach Waszych kotów i już nie wiem, który jest który. Jednak najważniejsze, że Wy wiecie.
OdpowiedzUsuńBiedny Miaukotek, ale tak bywa, gdy się zadaje z nieodpowiednim towarzystwem.
Bardzo mi się podoba Twoje podejście do biednych przybłęd, do których nikt poza Tobą nie miał serca.
Cieplutko pozdrawiam wieczorową porą.
nie tylko ty aniu gubisz się w ich imionach. nasza rodzina i znajomi widząc je, maja problemy z imieniem. ale jak kiedyś pisałam "kot imię musi mieć"!
Usuńnie wiem z jakim kotem zadawał się szaraczek, ale nie powinno go to spotkać. to nie koci bandyta tylko spokojny dżentelmen!
serdeczności
Oczywiści, że każde zwierzę powinno mieć własne imię. Pamiętam post, w którym to pisałaś. Nie wiem tylko, czy Wasze koty reagują na swoje imiona, bo nasze działkowe raczej nie, ale za to reagują na dźwięk otwieranej puszki z karmą.
UsuńWidocznie ten koci dżentelmen stanął w obronie jakiejś kociej damy i stąd te obrażenia.
Uściski.
na imiona nie reagują, reagują na głos. przybiegają, gdy któreś z nas wyjdzie z domu i się odezwie. jedynie gapa reaguje (kiedy chce) na swoje imię. czasem biegnie pędem gdy mnie zobaczy a czasem udaje, że nie widzi. ot, charakterek!
Usuńpozdrawiam, aniu
Koty na naszej działce chyba znają silnik naszego samochodu, bo gdy tylko podjedziemy pod furtkę, natychmiast się zbiegają i na skróty pędzą na taras. Tam biją się o to, który pierwszy będzie przy pełnej misce. Mąż zawsze rozstawia kilka miseczek, bo aż żal patrzeć, jak koty patrzą głodnym wzrokiem na te, które już jedzą. Nic tak nie przyzwyczaja kota do człowieka jak pełna miska i aż głupio byłoby pojechać na działkę bez puszek z karmą.
UsuńKiedyś mieliśmy włamanie do altany i złodziej wykradł nam kilka puszek. Wiesz, jak nam było nieprzyjemnie, gdy koty się zbiegły i odeszły z niczym.
Pozdrawiam cieplutko.
u nas jest to samo. wjeżdżamy na podwórko i z różnych dziur wyłania się komitet powitalny. i znowu głodny. a przed trzema godzinami te kociska najadły się tak, że przez szpary w furtce nie mogły przejść, bo brzuchy były zbyt okrągłe.
Usuńoj, boje się, że zima będzie sroga, bo nie pamiętam, żeby w ubiegłym roku tak jadły bez opamiętania.
serdeczności
Dziś mąż zawiózł mięsko dla kotków i słoninkę dla sikorek. Niestety, był tylko jeden kot czarno- biały. Jednak mąż wie, że niedługo inne koty się zejdą, więc zostawił pełne miski dla spóźnialskich.
UsuńGorące uściski.
wiesz Ewciu... tak sobie myślę ( z doświadczenia ) że kociaki burej maści są właście takie babcine co to by przy piecu tylko siedziały...
OdpowiedzUsuńmoja Flora ( bura )... też jest najłagodniejszym kociakiem ... chociaż od czasu do czasu potrafi podnieść łapkę
no popatrz a operetka? jest buraskiem i kawał szatana z niej. może wyrośnie?
Usuńzresztą ona od maleńkości musiała radzić sobie sama, bo mamusia sobie poszła i ją zostawiła.
może jeszcze z tego wyrośnie... u mnie dwie buraski ( 1 zagioniona ) i... dwie moje przyjaciółki od serca... hihi
Usuńasiu, zginęła ci koteczka? ja każdego zaginionego kota opłakuję. choc na wszi to normalka podobno, ale dla mnie strata:)
UsuńMiło się czyta o Twojej przybranej gromadce Ewo, tylko Miaukotka mi bardzo szkoda :-( Może chociaż będzie się teraz trzymał bliżej domu.
OdpowiedzUsuńA to wyrwanie ryby z pyszczka - chciałabym zobaczyć ;-)
Pozdrawiam.
widok był bezcenny, zwłaszcza, że ryba była niewiele mniejsza od niej a kot któremu ją zabrała, to jeden z większych.
Usuńchyba jednak zamieszcze te zdjęcia, choć samego wyrywania z pyska nie zdążyłam sfotografować, zresztą nie spodziewałam się.
serdeczności
Może tłukł się z innym kotem. Mój Bęcek wrócił jakiś czas temu z podrapanym łepkiem i mimo dezynfekcji wdał się ropień. Musiałam mu ranę czyścić. Ledwo przezyłam cała operację. U Twojego prawdopodobnie wdała się infekcja. To bielmo to może być trzecia powieka, tzw. migotka w stanie zapalnym. Jak się pokaże dobrze byłoby go chwycic i do weta zawieźć, bo antybiotyk pewnie by rozwiązał problem.
OdpowiedzUsuńAsia
powiem tak, miaukotek teraz przychodzi jak chce, nie ma go codziennie, nasz weterynarz przyjmuje od 15 do 16. i jakoś nie bardzo mam zaufanie do jego umiejętności leczenie kotów. psy - może, krowy i świnie zaszczepić - na pewno.
Usuńnie mam możliwości złapania kota, przetrzymania go do następnego dnia i zawiezienia do weta. niestety, to dzika wieś.
A masz jak załatwić unidox? To na receptę. 1 tabletka dwa razy dziennie. Albo amoxycylinę ( zalezy w jakiej dawce, jakbyś miała to mogę podać dawkowanie. I krople do oczu - gentamycynę.
UsuńAsia
no niestety. to jest antybiotyk pewnie. ale wstąpię do weta. może wypisze. ale jak ja tego kota dwa razy dziennie złapię? kurczę tak to z łażącymi kotami jest. dziś go widziałam, ale jak nigdy nie pozwolił się do siebie zbliżyć tylko, jak to on, miaukolił z daleka...może te krople? nie wiem czy to pomoże, bo jemu sie dosłownie lała krew o oczka. a ja niewiele mogłam zrobić.
UsuńTo może wet da antybiotyk o przedłużonym działaniu? Taki na trzy dni? Takie dawałam Bandycie, który do nas tylko w odwiedziny przychodzi.
UsuńA.
jutro będę wiedziała co nie co. mam nadzieję, że uda mi sie złapać weterynarza jego niby godzinach urzędowania. nigdy go nie ma jak potrzebny.
UsuńEwo, na poprawe nastroju wpisz w google http://pudelekx.pl/koty-prawdziwe-dupki-17099
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
lusiu, znam to! mam zamiar nawet coś z tego a blogu umieścić. w ramach lenistwa.
Usuńpozdrawiam:)
Jewka , mój stary kotowaty podczas walki rozorał sobie oko.Wet chciał mu je amputować , ale zanim to nastąpiło podjął leczenie.Po 6 misiącach kotowaty byle jak , ale widzi - wet był bardzo pozytywnie zaskoczony
OdpowiedzUsuńz centralnej - Gryzmo
dosia, to nie mój kot. już i tak bożenka gada, ze ma myszy w stodole, bo koty u mnie.
Usuńzobaczymy....
macham posępnie
Pozdróweczka Ci przesyłam Droga Ewuniu i zdróweczka życzę. Wiem, aż za dobrze wiem, ile ciepełka i dobra wszelkiego można otrzymać od zwierzątek... clisha
OdpowiedzUsuńJa już nie bloguję, w wirtualu tylko po wieści. Zaocznie studiuję (porąbane, co? hehe, baba zawsze znajdzie cósik, by sobie ponarzekać na brak czasu). Piękny ten Twój filmik, takie mogłabym oglądać non stop, a fotka ostatnia to już majstersztyk. Ewuniu, nie bywam, ale pamiętam. Spokojnych i udanych Świąt Ci życzę i ... dbaj o siebie, luzik ok? clisha
Usuńjak widzisz nelu, zmieniło się całkowicie moje życi. a jednym mi dobrze z innym niekoniecznie.
Usuńnie ma róży bez kolców.
i ja tobie spokojnych świat zyczę.
wpadaj ile razy zechcesz. i studiuj to, co ci pasuje, bardzo się z tego cieszę.
serdeczne uściski:)
jak ty mnie znalazłaś? ach, pewnie byłaś tam, gdzie mnie już nie ma? witam cię zatem dziewczyno w moich wiejskich progach!:)))
OdpowiedzUsuńEwcia zaczytałam się ... miałam coś na swoim blogu skrobnąć, weszłam do ciebie i czytam, czytam post za postem... te Twoje koty są elekryzujące wszstykie;))))) buziaki;)))
OdpowiedzUsuńhahahaahah, i co? piszesz?
OdpowiedzUsuńNo nic nie piszę bo nadal czytam ahahahaha ;))))
UsuńEwcia przez ten Twój blog i te koty piękne cudowne sedziałam tutaj do pierwszej w nocy;))))) ahahahahaha dobrze że mam urlop :P buziaki i pisz bo się zakochałam w tych kotach;))))
Usuńhalinko, w tych kotach można się zakochać, choć niektóre to łobuzy!
UsuńKoty są cudowne ale czasem nie dają sobie rady np. z dużymi ptakami. Mielismy taka sytuację, że sroka niesamowicie zraniła burasa w oko ale udało się uratować wzrok.
OdpowiedzUsuńjutro zobaczymy co dalej. mam nadzieje, że dopadne weterynarza, choć to nie jest łatwe.
UsuńŚliczny kociak:)
OdpowiedzUsuńAż żal ściska serce, że tak się stało:((
Pozdrawiam
to prawda, misiu, okropnie mi szkoda miaukotka.
UsuńKota ciężko utrzymać w domu. Ktoś jednak go musiał skrzywdzić. Może zmniejszysz ilośc widocznych postów, bo słabo blog Twój się otwiera. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńpodejrzewam jedną z kocic. ona wiecznie ma z kimś na pieńku. ostatnio na mnie warczała....
Usuńzaraz zobaczę co jest, bo nikt o problemie nie mówił.
uściski
piękny kiciuś:)
OdpowiedzUsuńbiedny zwierzak, nie da się mu jakoś pomóc?
OdpowiedzUsuńjuż nie. teraz będzie widział tylko na jedno oczko.
UsuńDobrze, że Gapa wróciła i zaprowadziła porządki...
OdpowiedzUsuńSzkoda kota... :(... Biedny... Na pewno bardzo cierpiał.
pewnie cierpiał, ale nie pokazywał tego po sobie. dzielny kot!
Usuń