raz na pół roku udaje mi się spotkać z moją panią kardiolog w ramach narodowego funduszu.
w przychodni powiatowego szpitala.
nie ma kolejek, jeden pacjent co pół godziny - nic, tylko się leczyć.
właśnie miałam takie spotkanie....
pracuś poszedł sobie zapalić a ja musiałam trochę poczekać. nienawidzę się spóźniać, więc przyjechaliśmy nieco wcześniej.
po chwili obok mnie usiadła pani, pewnie w moim mniej więcej wieku, sądząc po tym co mówiła.
a mówiła....
prawie dokładnie powtarzam.
"widzi pani, proszę pani ile ja mam lekarstw? całą torbę. one kosztowały 150 złotych, coś okropnego.
bo wie pani, proszę pani ja miałam zawał. i mam wstawionego tego no...jak on się nazywa...stena?
nie, stenta. i muszę brać leki do końca życia. i jeszcze mam cukrzycę i operację kręgosłupa miałam.
było dobrze, ale zapisali mnie na rehabilitację i wszystko popsuli. no bo po co mi to robili? znowu mnie boli i muszę tabletki łykać na kręgosłup. takie od bólu.
i jeszcze inne choroby mam różne.
oj, pani kochana, kiedyś to nam się powodziło! jak my zdrowi byli to zara po ślubie dom my postawili.
bo ja posag miałam, a mój mąż w lesie pracował.
przy wyrębie. trochę na czarno a trochę za wypłatę.
ale tera jest na emeryturze i z nogami coś mu się porobiło, chodzić nie może.
a ja do pracy nie poszłam, bo jak my się pobudowali, to teściową wzięlim do siebie.
skaranie boskie, osiemnaście lat życie zatruwała.
a ostatnie trzy, to jej z oka spuścić nie można było, bo, aż wstyd mówić, chodziła po domu i po kątach swoją potrzebę załatwiała.
a ja nic tylko sprzątałam.
a i tak nie upatrzyłam.
99 lat żyła, świeć panie nad jej duszą....
córka jak się urodziła, to taka niemrawa była, że matko boska!
pani kochana, co to z nią było.
po lekarzach po całej polsce jeździlim i nic. tyle lat...
i liceum tylko skończyła przez tę chorobę nie wiadomo jaką.
i wie pani? nareście jeden lekarz z warszawy powiedział, że ona ma taką chorobę co to krew do serca dobrze nie płynie, zapomniałam nazwy.
i z lewego boku ciała jej zbywa od tej choroby.
i trzeba leczyć, bo młoda 25 lat ma.
a wie pani co! ta moja córka to miała w warszawie robioną operację. w najlepszym szpitalu w polsce.
miała operację zastawek, takich w sercu. ten szpital to jest w dzielnicy co się anin nazywa.
słyszała pani może?
ja tam nawet pokój wynajęłam, żeby ją odwiedzać.
a pani też operację miała? w olsztynie może? nie?
a wie pani?
ona dziecko urodziła.
my myśleli, ze takie chuchro z niej, to wnuka nie będzie a tu patrz pani!
pan bóg dopomógł...
w warszawie całą ciążę przeleżała i tam urodziła. półtora roku temu.
i weselisko było jak trza.
przez te choroby i wesele to my wszystkie pieniądze wydali i jeszcze się zapożyczyli u ludzi.
drugi dom my by pobudowali, żeby nie jej choroba.
zięć to dobry człowiek.
studia wyższe ma i pracę.
niewyględny za bardzo, ale i córka przecie nie za dobra. chora.
o, to moja córka właśnie wyszła, to teraz pani?
wie pani co? szkoda, że pani też na serce chora. ale nie wygląda pani."
i tyle mojego. że nie wyglądam na chorą.
właściwie to wiem o tym.
ale czy każda choroba jest wypisana na twarzy?
tak sobie myślę, że każdy człowiek jakiś tam bagaż niesie.
lżejszy lub cięższy.
bagaż, który go do ziemi przygniata.
czasem lżej, częściej mocno.
póki ma siły, to się podnosi.
a czasem padnie i nie ma siły wstać.
albo już mu się zwyczajnie już nie chce.
a to widok z mojego okna wczoraj i dziś.
wyjść na podwórko nie ośmieliłam się