wczoraj, późnym popołudniem, przywieźliśmy do domu gapulca.
koteczka całą drogę miaukoliła cichutko, przerywając swoją opowieść wtedy, gdy do niej mówiliśmy.
po powrocie obeszła swoje włości, obwąchałą co się dało i zaczęła zaprowadzać swoje rządy.
stłukła na kwaśne jabłko swoje dwa kociaki, obwąchała dwa czarne i im się też oberwało...
mój gapiszon wyraźnie nie lubi dzieci, działają mu na nerwy. warczy, syczy i bije.
koszmar jakiś....
a podobno taka słodyczka z niej była w klinice... koteczka do rany przyłóż.
jestem bardzo wdzięczna, jak pisałam na fb, pani doktor marcie parzych - paluszkiewicz
z kliniki panda w iławie.
jakie ona ma wielkie serce, ta kobieta!
teraz kolej na operkę.
za trzy tygodnie ją zawieziemy, bo niestety, nie wszystko ułożyło się tak jak chcieliśmy.
operka spłatała nam psikusa i trzeba odczekać.
ja uciekam, bo mam mojego młodszego syna u siebie oraz wnuka.
na kilka dni tylko.
3.07.2014
nie mogę wpisywać komentarzy ani u siebie, ani na innych blogach.
nie wiem co się dzieje na bloggerze.
kiedyś onet skiepściał, teraz blogspot...
3.07.2014
nie mogę wpisywać komentarzy ani u siebie, ani na innych blogach.
nie wiem co się dzieje na bloggerze.
kiedyś onet skiepściał, teraz blogspot...
Pewnie wkurzona ,że znowu musi do obowiązków ,
OdpowiedzUsuńa w klinice było tak fajnie i wszyscy ją rozpieszczali :-)))
Jasna8
To dobre wieści, Ewo :)
OdpowiedzUsuńNo nie mow, ze Operka znow przy nadziei! A to puszczalska! :)))
OdpowiedzUsuńA Gapcia cos dlugo byla w szpitaliku. :)
Musi pokazać kto tu rządzi ;)
OdpowiedzUsuńCzyżby kolejne kociaki już były ? :(
A ,przecież wiem o co chodzi ....
Usuńdobrego weta to ze świecą szukać! Super, że zalazłyście:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Czyli klinika to jak wczasy a w domu codzienność - ale pewnie i tak się cieszy :)
OdpowiedzUsuńMiłego czasu z dziećmi i radości z wnukiem :)
widocznie przez te kilka dni zapomniała, że była matką i zdziwiona co to za młodziaki jej się plączą ;)
OdpowiedzUsuńMoże sobie przypomni? :) Rodzinnych miłych chwil Ewuniu. :)
OdpowiedzUsuńJestem wielką zwolenniczką kastracji, niestety wydaje sie ze schronisk zwierzęta w pełnej gotowości płciowej, a ludnosć jakby debilna w tym temacie. Usciski :*
OdpowiedzUsuńA to ci historia z gapcia..indywidualnosc kocia...przeczytalam o twoich perypetiach z laptopem i sie przerazilam, moj tez jest xp...
OdpowiedzUsuńTeż miałam okazję leczyć w tej klinice zwierzaki i też byłam bardzo zadowolona. Teraz moja mama leczy w Mrówce, odkąd miała chorego psa i nigdzie w Iławie nie mogła znaleźć ratunku, bo było to w niedzielę wieczorem. Trafiła na Mrówkę i tam została.
OdpowiedzUsuńMoja Kicia po sterylizacji też goniła swoje małe kociaki,niestety już tak jej zostało do dziś:)
OdpowiedzUsuńJak się w klinice bała zastrzyków,to była grzeczniutka,a jak wróciła na swoje,to pokazuje,kto tu rządzi,jednym słowem dyplomatka,potrafi się dostosować do sytuacji
OdpowiedzUsuńAch te koty i ich pomysly :))) A blogspot sie w koncu naprawi jak to uczynil onet :))))))))))))
OdpowiedzUsuńChyba przegapiłam awarię blogspota. Dobrze, że kotka już w domu
OdpowiedzUsuńJednym słowem, Gapa to dwulicowa kotka;))
OdpowiedzUsuńGorąco pozdrawiam.
każdy lubi jak nad nim się skacze... hihi
OdpowiedzUsuńzaraz poszukam Ciebie na FB