znaczy na porę roku jestem wkurzona.
oszukanica taka, że historia!
jedyny punkt dla niej, że łaskawie podniosła siedzenie i przylazła na mazury.
wcześniej też była, króciutko i tylko szkód narobiła.
w dzień było 10 stopni a w nocy -5.
moje kwiatki zgłupiały całkiem. wylazły z ziemi, wypuściły pączki kwiatowe i zamarły w fazie wzrostu.
no takie karzełki się zrobiły. same miniaturki.
krokusy jakieś zapyziałe, w dodatku ani jednego fioletowego. posadziłam 20 cebulek.gdzie są?
nornic u mnie nie ma ani innych żarłoków.
dobrze, że wcześniej fotkę im zrobiłam, bo wczoraj w nocy wszystkie mi zmarzły. co one takie delikatne?
a tulipany....no matko kochana, toż to pokurcze jakieś nie kwiaty.
wszędzie na blogach widzę wyrośnięte. ładne kwiatki a moje???
to samo żonkile. prawie rozwijają się, ale przy samej ziemi.
hiacynty też takie pokurcze.
no nie podoba mi się to i już!
chyba z tego wszystkiego zacznę już wysiewać kwiaty jednoroczne .
albo posadzę dalie?
albo posadzę dalie?
może przynajmniej one uratują honor tych zimujących?
te zakwitną
te nie....
nie ma fioletowych....
sasaneczki nie zawiodły....
ale żonkile .... jakieś takie miniaturki....nie podoba mi się to.
czytałam na forum ogrodniczym, że produkowane obecnie cebulki kwiatowe są jednoroczne.
nie dadzą kwiatu w następnych latach. że te stare co się je ma od lat są plenniejsze. chodzi oczywiście o biznes. ja nie miałam, dokupiłam i posadziłam razem.
i mam rezultat: połowa kwiatów nie wyszła, fioletowe krokusy przepadły.
........................................................................
a w lesie to pożal się boże!
szaro, buro i ponuro. nawet ptaki nie śpiewają.
tylko kolorowe kwiateczki na rowach są piękne!
zdjęcia można powiększyć klikając w nie.
a dziś w nocy znowu ma być -5.
i jak to wszystko ma radośnie rosnąć?