Suwaczek z babyboom.pl

o nas, o mnie...

w mazurskiej krainie mieszkam od grudnia 2011 roku. przyjechałam tu z warszawy. oboje mieliśmy dość miasta. potrzebowaliśmy odpoczynku po pracowitym życiu... nie sądziłam, że tak pokocham ten skrawek polski...
jest piękny jak marzenie....


witam:)

moi mili....
od zawsze, czyli odkąd wiele lat temu założyłam bloga - nie używam dużych liter. ani w nazwach, ani w imionach czy nazwiskach. ci, co mnie znają od lat - wiedzą o tym. tych, z którymi się dopiero poznajemy - po prostu uprzedzam.
to nie brak szacunku, to sposób pisania:)

.....................
i jeszcze:
nie komentuję wpisów anonimowych, tylko je kasuję.
kultura nakazuje, żeby się przedstawić w jakiś sposób.
przecież nie jest trudno wpisać imię lub nick.

a to wy...

paczę na was.....

paczę na was.....

sobota, 13 lipca 2013

miało być o ogrodzie....

ale ponieważ od dwóch dni leje i wieje, moje kwiaty wyglądają jak wysmagane rózgami. poczekam aż dojdą do siebie i wtedy je pokażę ( jeśli ich szlag nie trafi)!

w związku z tym będzie o kotach, a właściwie o jednym, całkiem nowym maluchu.

piecuszka
 
tak ma na imię nowy, podwórkowy kociak.
dlaczego piecuszka?
zginęła na dwa dni i myśleliśmy już o najgorszym.
pracuś zszedł po coś do piwnicy i znalazł ją pod piecem.
brudną jak nieszczęście!
matka szukała jej, no ale nawet ona nie wpadła na to, że dzieciak siedzi w piwnicy.
moje koty otrzymują imiona zależne od ich charakteru, zachowania  czy przygód.
to było tytułem wstępu.
..............................

był upalny, pierwszy dzień lata, kiedy kocia mama o imieniu elektryczka, przyprowadziła na nasze podwórko swoją półtora miesięczna córeczkę.
i zostały.
małe z początku wiało od nas gdzie pieprz rośnie, bo nie wiadomo co taki duży potwór może zrobić maleństwu. 
matka łasiła się do nas, małe patrzyło i powoli pozwoliło sie dotknąć, pogłaskać....


nie wiem ...bać się czy nie?
lepiej się bać!


ojej, jaki ten świat ciekawy jest!
zupełnie inaczej niż u mnie w stodole!


o, i miska z wodą jest, można się napić.


 i jakieś inne, bardzo dobre jedzenie.


ojej, nawet ciotka tofinka przyszła. czemu ona zawsze jest taka wściekła? 


 małe co nie co od mamusi....


pobawię się trochę

zmęczyłam się, pośpię z mamą.


mama sobie poszła to ja też pójdę.

 ciekawe co to jest, ale fajne ćwiczenia można robić!


ale tu są fajne zestawy do ćwiczeń. u mnie nie było takich.


 z miaukotkiem się pobawię w chowanego....


 pośpię z berecikiem....


 słyszałam jak ludzie mówili, że to grill.
nie wiem co to grill, ale tu cieplutko jest.


mama mnie zabrała stamtąd,  pogroziła łapką, powiedziała, że to niebezpieczne, że kotom nie wolno.
dlaczego?  koty są gorsze?
i umyć mi się kazała, bo brudna byłam.


pobawiłyśmy się trochę.


mama gdzieś znowu poszła, mówiła, że na polowanie. no to ja sobie pośpię.


albo lepiej niech mnie berecik popilnuje.
on taki mądry i duży jest.

mam wróciła! idziemy spać!
dobranoc!



ciąg dalszy nastąpi....kolejny kociak czeka!

56 komentarzy:

  1. Ale cudna historia kociego dzieciaczka :-)))
    Szczęśliwe koteczki że mają Ciebie ... mama, córeczka i inne ciotki i wujki.
    Nie rozumiem i nigdy nie zrozumiem jak można traktować ŹLE te wspaniałe zwierzęta ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czasem mi się wydaje, ze na koniec życia mam do wykonania misje ratowania kotów:)

      Usuń
    2. Czyli możemy sobie, ewo, rękę podać :))
      Świetnie to przedstawiłaś, cudna historia!

      Usuń
    3. bardzo chętnie, aniu. ty robisz wspaniałe rzeczy!
      ja niewiele mogę.:)

      Usuń
  2. Śliczna historyjka w obrazkach :). Szczęśliwy mały kociątek...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to prawda, abi. kicio jest szczęśliwy i ma pełen brzuszek. mnóstwo ciotek i wujków, co to i umyją i jak trzeba łapką przyłożą...

      Usuń
  3. A skad wiesz, ze to dziewczynka? Urocze stworzonko.

    OdpowiedzUsuń
  4. wspaniała historia...
    u mnie też nowo kocio w domu... niestety mama ... nie dałaby sama z nią rady

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wierzę, joanno. widzę jak to małe szaleje. jest szybsze od światła chyba.

      Usuń
  5. Czytałam gdzieś, że koty brane przez człowieka zaraz po urodzeniu są bardziej ufne, ale mniej zaradne, dotyczy to szczególnie takich wolno chodzących. Ten maluch cudowny, mój kot ma już ponad 10 lat i prawie zapomniałam jak był taki malutki. Kiedyś były u nas po dwa koty, więc zabawiały się jakoś a pomysłów miały wiele. Czekam na cd. Mój uwielbia wodę i nie chce kiełbaski ani szyneczki tylko na ich widok się oblizuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. prawdopodobnie tak jest, to by było nawet logiczne. te małe koty wychowują się na podwórku, tylko, ponieważ są to koty sąsiadów, nie bardzo rozumiem dlaczego na moim. widać matki uważają, że będzie im u nas lepiej. a tu się juz ciasnawo robi. w dodatku syn z psem ma przyjechać,takim, co to kotów nienawidzi.. mój domowy kot ma juz prawie 20 lat i jest spokojny jak aniołek. czasem tylko zapomina o swoim wieku i reumatyzmie.

      Usuń
  6. Hmmmmmmmm...
    ...może bym tak i Ja sobie kota sprawiła? Tak sympatycznie to wszystko się czyta...
    A kiełbaska zachęcająca... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kot nie zaszkodzi, to cudowne istoty. a kiełbaska bardzo smaczna!

      Usuń
  7. Niezła gromadka kotów, ale jest wesoło :)

    OdpowiedzUsuń
  8. I jak nie usmiechnac sie widzac takiego kociaka!
    Serdecznosci
    Judith

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak mnie rozczulają takie zdjęcia kociątek przytulonych do mamy i śpiących beztrosko. Dobrze, że znalazły u Ciebie spokój i bezpieczne miejsce, Piecuszka ma szansę zdrowo dorastać choć jak widać i tam czyhają niebezpieczeństwa (piwnica) ale przynajmniej zawsze jest ktoś kto z opresji wybawi :)
    Cudna historia. Pozdrawiam Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. piwnica nie jest groźna, tam jest nisko. tylko nie przyszło nam do głowy, że to rozpuszczone małe odejdzie od ciotek i wujków.
      pozdrawiam, aniu:)

      Usuń
  10. Takie maleństwo można łyżkami jeść :))))))))

    OdpowiedzUsuń
  11. Czy ktos kiedyś powiedział , że "koty to dranie", hę? Dawać mi go...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja nie wiem, czy on jeszcze żyje...dawno to było!

      Usuń
  12. A my właśnie wzięliśmy z fundacji malucha dwumiesięcznego. :) Jest bardzo podobny do tej dziewczynki małego kociego dziecka. :)
    Też ma płomyk na czole. Jest wszędzie i w tej samej chwili. :)
    Zamierzam zabierać go na działkę, niech zobaczy duże drzewa i moje śliczne róże :) Koty są niezwykłe i mądre i kochające i leczą to odkrycie naukowców.

    A Ewo odpisałam w komentarzu u siebie co można zrobić by pozbyć się mszyc z róż i nie tylko z róż, ciekawe czy na Twojej wsi, ktoś by zauważył takie "zielsko." :) Podpowiedź co to jest za roślinka, jest w Panu Tadeuszu w czwartej księdze i dalej tam gdzie mowa o ogrodach i wieśniakach oraz kańczugach. :) "ona owad i gąsienice zabija i przez nią nie przeciśnie się żmija" taka prosta pospolita roślina rosnąca w Polsce.
    Pisał też króciutko o partyzantach którym roślina ta uratowała życie prof Wiktor Zin w - "Piękno nie dostrzegane" psy tropiące traciły przy niej węch.

    Czytałam ostatnio Czesława Klimuszkę - powrót do ziół i jest tam o bursztynowej nalewce co ratowała z braku nawet aspiryny przy wysokiej gorączce i zapaleniu płuc i o brzozowych witkach na których warto spać.
    Ewo a pijesz zioła i jeśli to jakie? Klimuszko słusznie zauważył że najlepiej zioła działają zespołowo. Nie jedno czy dwa cały czas ale zestaw kilku ziół, najmniej 9. Rodzina pewnego lekarza do dziś odcina kupony z jego odkrycia zespołowego działania ziół. Mówię o ziołach szwedzkich.
    Polecam Twojej uwadze zioła w zespołach :) to tak jak leki od lekarza - zawsze są osłonowe oprócz tego główne działającego.
    Pozdrawiam Ciebie i kotki ciepło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pewnie, że zabieraj kociaka na działkę. ma okazje poznac świat i pobrykać.
      odpowiedziałam ci, że to nie mszyce, to jakaś inna gadzina, ostatnio atakuje liście słonecznika. z tym, że to są rózne świństwa, nie to samo.
      na resztę odpowiem ci w mailu, ale sama nie wiem, kiedy czas znajdę.
      pozdrawiam:)

      Usuń
  13. Odpowiedzi
    1. malutkie, różowiutkie, cieplutkie.....

      Usuń
    2. może nei różowiutkie ale cieplutkie na pewno:)

      Usuń
    3. no popatrz: przeczytałam "paluszki"...:)

      Usuń
  14. Przesympatyczne te Twoje kociaki :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Fajna sesja zdjęciowa........Pozdrowionka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. lubię fotografować prawie wszystko. pozdrawiam, beti:)

      Usuń
  16. Ewciu, Tobie się dobra wódka (he, he) za te koty należy. Mały jest super, można się gapić na takie historie godzinami no nie? A u mnie ostatnio był porzucony psiak na wsi, podstawiałam jedzenie, ale psiak zwiewał i nie pozwolił sie do siebie zblizyć. Tak było z miesiąc, co weekend go karmiłam, teraz jestem na urlopie i dzień w dzień mu zawoziłam jedzenie, ale od kilku dni go nie ma i nie wiem, co się z nim stało, bo z pewnością go nikt nie zabrał. Chyba, że właściciele wracali z wakacji......

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj można, można. ja mam dużo czasu to się gapię. i pomagam jak mogę a mogę niewiele. mówisz dobra wódka? oj, mnemo, nie odmówiłabym jej,choć teraz mam pewne ograniczenia.
      tak myślę, że może ktoś psiaka przygarnął? może jednak zaufał komuś? chcę w to wierzyć!

      Usuń
  17. O jaki cudowny kociaczek.....no jak tu nie kochać kotów ;) a przy okazji dobrych ludzi, którzy je przygarniają ;) pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. witam cię, elu z kociego bloga! a koty to ja poznałam i pokochałam niedawno, tu, na wsi.
      pozdrawiam:)

      Usuń
  18. Cudowna wzruszająca opowieść i piękne fotki kociej wieeelkiej rodziny. Ściskam Cię mocno Ewo! Ukłony dla Ciebie :-)

    OdpowiedzUsuń
  19. rodzina rzeczywiście wieeeelka! i powiększa się....
    uściski wilddziku:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Chyba przez cały dzień nic nie robiłaś, tylko fotografowałaś koty;) Jednak było warto, bo powstał Ci wspaniały fotomontaż.
    Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  21. aniu, a co ja mam do roboty? nawet jakbym chciała to niewiele mogę robić. pozostaje gapienie sie na ogród, na koty i fotografowanie. taka obserwacja to lepsze niż telewizja!
    serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
  22. Witam! A ile to już masz tych kotów? Całe stado... ile ono liczy kociego pogłowia? :) Do nas dołączyła Majka. Bo komuś się znudziła i ją z samochodu wyrzucił...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. całe stado to nie bardzo wiem....na razie nie da się policzyć.
      pozdrawiam

      Usuń
  23. Cudna ta Twoja foto-kocia-relacja :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Ewuniu, jesteś niezastąpioną kocią opiekunką i reporterką. Picuszka cudna, ciekawa świata choć jeszcze nieporadna. Serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. piecuszka już radzi sobie doskonale, zwłaszcza, ze mama juz ja zostawiła.
      usciski:)

      Usuń
  25. Ewuniu fotki Twoich kociakow są przepiękne.Zresztą kociaki jako modele też.
    Uściski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. biegam za nimi z aparatem i czasem uda mi sie zrobić zdjęcie całego kota:)

      Usuń
  26. Nie ma jak u mamy :-)) Ona mi małego Gucia przypomina ... Też z mamusią ,tylko że Gucio miał jeszcze 4 rodzeństwa .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja tez pomyślałam o guciu jak ją zobaczyłam. a co za diabełek wyrośnie?
      uściski

      Usuń
  27. Rozkoszne są Twoje koty. Gdybym miała takie cuda obok siebie, też robiłabym zdjecia. Pogłaskaj je ode mnie. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki tym kotom łatwiej mi się z życiem za bary brać, loteczko.
      uściski

      Usuń

miło mi powitać na moim blogu każdego kto czyta i ogląda to co piszę, i fotografuję.